Popularne posty

sobota, 31 maja 2014

Ciasto z truskawkami- najłatwiejsze w świecie!



Dziś w dość nietypowy sposób, podam Wam przepis na NAJŁATWIEJSZE W ŚWIECIE CIASTO Z TRUSKAWKAMI!

A więc zaczynamy!

Składniki:

  •  Mąka(ilość w zależności od gęstości ciasta)
  •  Mleko(jw.)
  •  2- 3 całe jajka
  •  Masło lub margaryna(to co mamy w kuchni)- 1 kostka
  •  Proszek do pieczenia
  •   Aromat do ciasta lub cukier waniliowy a aromat o zapachu wedle gustu
  •  2 budynie(śmietankowy lub waniliowy)
  •  Cukier
  •  Bułka tarta
  •  Cukier puder
  •  TRUSKAWKI ILE CHCEMY ALE NIE PRZESADZAJMY ABY CIASTO NIE STAŁO SIĘ ZA CIĘŻKIE!

Przepis tyczy się ciasta robionego w prodiżu ale można go zrobić w każdym innym piekarniku.



Na początek bierzemy kawałek masła i nacieramy nim dno i brzegi prodiża i posypujemy bułką tartą. Jak jest za duża ilość bułki tartej to ją wysypujemy, ma zostać tylko tyle, ile przylegnie do masła.

Resztę masła wstawiamy na gaz i rozpuszczamy, możemy tylko część rozpuścić, pozostawiając nie rozpuszczone masło w tym rozpuszczonym gorącym i samo się rozpuści i szybciej wystygnie.
Czekając na wystygnięcie  masła, myjemy truskawki i zostawiamy na sitku aby woda dobrze spłynęła, odrywamy szypułki i odstawiamy, następnie dodajemy wszystko do miski, czyli:

Mąka, proszek do pieczenia, mleko, jajka, cukier, cukier puder, aromat do ciasta, budynie i na koniec wystudzone rozpuszczone masło.

Wszystko miksujemy na masę gęstą ale taką, że widać jak po łyżce luźno spływa. Powiedzmy takie, że gęstsze niż na naleśniki.

Teraz przekładamy większość ciasta do prodiża ale trochę zostawiamy i teraz prószymy lekko mąką, to zabezpieczy przed opadaniem truskawek na dno, układamy gęsto truskawki lekko je wciskając i zalewamy resztą ciasta.

Włączamy prodiż na nie więcej niż godzinę czasu i ciasto gotowe.
Po lekkim ostudzeniu posypujemy cukrem pudrem.


 Smacznego!

KOŃCOWE WSKAZÓWKI!

  • Przy tym cieście nie ma reguły co będzie dodane pierwsze a co ostatnie ale masło powinno być dodane na końcu.
  • Jajek może być i więcej jeśli ktoś woli ale można zrobić nawet na jednym.
  • Mąki, mleka i cukru powinno być tyle, że ja robię z około 1kg mąki a resztę dodaję tyle aby powstała odpowiednia masa. A więc na "oko".

Prawda, że to proste ciasto?



Napisz proszę co o tym sądzisz bo kiedyś moja ex teściowa powiedziała, że to niemożliwe aby ciasto udało się po pierwsze gdy wszystko razem się na raz zmiksuje, po drugie, że taka mała ilość jajek i po trzecie, że truskawki na pewno opadną na dno i wyjdzie zakalec. Później już nie mogłam się opędzić i zamiast odpocząć gdy ją odwiedzałam 2- 3 razy w roku to stałam przy pieczeniu ciast. 



Pozdrawiam serdecznie wszystkich Odwiedzających i bardzo będę wdzięczna za komentarze.



Izunia hybrydka


piątek, 23 maja 2014

Marcahuasi - góra kamiennych gigantów

Witam!

Dziś napiszę o górze Marcahuasi.
 Poniżej umieszczam filmik z YouTube.



Ruiny preinkaskiego miasta i skalne pomniki można zobaczyć w jednym z najbardziej tajemniczych miejsc w Peru. Marcahuasi znajduje się zaledwie sto kilometrów od Limy, ale dotrzeć tam wcale nie jest łatwo. 




 O Marcahuasi można usłyszeć i przeczytać niesamowite historie. Jakby było bajką, a nie rzeczywistością. Problem w tym, że tak jest naprawdę. Niezwykłość tego miejsca stawia je na równi z Machu Picchu. Jak nie wyżej. Dla mnie wyżej.
Już sam opis Marcahuasi wydaje się nieprawdopodobny.
To położony na wysokości czterech tysięcy metrów nad poziomem morza płaskowyż pełen formacji skalnych, które przypominają kamienne posągi. Przedstawiają między innymi: wielbłąda, lwa, kondora, żółwia i lamę oraz stado fok. Najbardziej niezwykły obraz kryje się w wielkim głazie, który składa się z… ludzkich twarzy. W zależności od kąta patrzenia i oświetlenia słonecznego wydają się one zmieniać. Raz jest to starzec, innym razem kobieta. W sumie na tym kamieniu można naliczyć czternaście twarzy. Nazywa się Pomnikiem Ludzkości.

STARZEC:



KOBIETA:





 
Trudno uwierzyć nawet w to, że Marcahuasi położone jest zaledwie dziewięćdziesiąt kilometrów od Limy. Żabi skok, prawda? Właśnie, że nie. Ze stolicy Peru trzeba ponad pięciu godzin – najpierw autobusami, a potem na piechotę lub konno, ewentualnie z osiołkiem dźwigającym bagaż, by dotrzeć w to miejsce. A na całą, powierzchowną wyprawę z trudem wystarczają dwa dni.
To dlatego Marcahuasi odwiedza tak niewielu turystów. Niespełna tysiąc Peruwiańczyków i zaledwie stu obcokrajowców rocznie. Dla porównania: do Machu Picchu przybywa ich dwa i pół tysiąca dziennie.
Na chętnych czekają zimne pokoje i grube koce. Nie ma pościeli i ciepłej wody. Dla wybrednych, którzy nie chcą spać w takich warunkach, pozostaje nocleg w namiocie rozbitym wyżej niż najwyższy szczyt w Polsce. Jednym zdaniem Marcahuasi jest dla zaprawionych w bojach turystów. Ci, którzy cenią sobie komfort, nie mają tu czego szukać.
Tego zupełnie niekomeryjnego miejsca nie ma w ofertach tradycyjnych biur podróży. Od Limy jest tak blisko, ale i tak daleko zarazem, że organizatorzy masowych wypraw wolą skupić się na czymś innym. Wolą jechać z klientami prosto, łatwo, wygodnie i szybciej. Czas to przecież pieniądz.
Ale pieniądz to nie wszystko.
Nazwa Marcahuasi (wymawia się markałasi) pochodzi z dwóch słów w języku keczua: marka, które oznacza opiekuna i wasi, które oznacza dom. Sprawa jest więc jasna: opiekun domu.
Podobnie pochodzenie płaskowyżu zostało dokładnie wyjaśnione. Zdaniem geologów cały teren składa się z wulkanicznej materii.
Pochodzenie skalnych rzeźb ciągle jednak pozostaje zagadką.



Naukowcy twierdzą, że skalne sylwetki ludzi i zwierząt powstały w wyniku erozji dawnych lodowców, do czego przyczyniły się zmiany klimatu. Nie potrafią jednak wytłumaczyć, dlaczego natura była aż tak dokładna: profile postaci są wyraźne i proporcjonalne.
Pytań bez odpowiedzi jest więcej. Choćby to, dlaczego wśród powstałych tysiące lat temu skał znajduje się twarz o wyraźnych afrykańskich rysach, skoro pierwsi czarnoskórzy ludzie przybyli do dzisiejszego Peru w czasie konkwisty kilkaset lat temu? Jakim cudem na starym andyjskim płaskowyżu znalazły się chińskie znaki? Z jakiego powodu wśród widocznych w Marcahuasi postaci można rozpoznać ludzi wszystkich ras na świecie?
Tajemnice są źródłem niemożliwych do sprawdzenia teorii. Tak stało się też w przypadku tego miejsca.
Najważniejsza z teorii związana jest z cyklem występującym na Ziemi co kilka tysięcy lat. Zagraża on istnieniu wszystkiemu, co na niej żyje. Na naszej planecie istnieje jednak kilka miejsc, w których można niejako przechować życie. Tak, by mogło odrodzić się po kataklizmie. Wedle tej teorii jednym z takich miejsc jest właśnie Marcahuasi.



Gdyby ta teoria była prawdziwa, znaczyłoby to, że ponad osiem tysięcy lat temu płaskowyż zamieszkiwała prymitywna kultura (nazywa się ją kulturą Masma), która przetrwała jakiś kataklizm i stworzyła skalne wizerunki będące dla nas czymś, czego nie potrafimy odczytać.
Pewne jest, że mieszkali tam kiedyś ludzie. Świadczy o tym choćby najwyższy punkt na płaskowyżu zwany fortecą. To ogromny monolit przypominający kamienny ołtarz. Poniżej są także resztki miasta oraz chullpas – grobowce, w których chowano zmarłych w czasach prekolumbijskich.



O Marcahuasi, pod którym płyną podziemne strumienie, mówi się również jako o niezwykle ezoterycznym miejscu. Wulkaniczne pochodzenie skał sprawia, że posiadają one większą zawartość kryształów, w tym kwarcu. Ma to przyczyniać się do emisji energii astralnych.
Według kolejnych teorii Marcahuasi jest bramą do innych wymiarów i strategicznym miejscem dla niezidentyfikowanych obiektów latających.



Informacje i zdjęcia zaczerpnięte z  http://kochamyperu.pl/

sobota, 10 maja 2014

Pączki domowe





Kolejność w jakiej  robię pączki:


W przepisach jakie znajdujemy, najczęściej podane na początku są składniki.

Wprowadziłam małe utrudnienie lub ułatwienie bo zależy jak na to spojrzymy.
Otóż ułatwieniem jest to, że dokładnie przeczytamy przepis co wyeliminuje niepożądane błędy w robieniu pączków.
Utrudnieniem może być fakt, że spieszymy się po zakup składników. :)
Mimi to jakby nie było, wybrałam taką wersję, bo z mojej obserwacji wynika, że jest skuteczniejsza.
 

Grzeję szklankę(półtora) mleka, w tym czasie kruszę drożdże i ucieram je z łyżką cukru(tak aż zrobi się konsystencja płynna), dodaję do tych drożdży zagrzane mleko(nie może być gorące, tylko letnie), nakrywam ściereczką i pozostawiam do wyrośnięcia(jak potroi swoją objętość, to jest już dobrze) w ciepłym miejscu. I jeszcze jak wstawiam do grzania mleko, to też w tym czasie wstawiam w garnuszku kostkę masła naturalnego(300 g- osełka) i rozpuszczam, potem studzę.
W czasie gdy drożdże rosną(około 15 minut) wbijam do oddzielnej miski 10 żółtek(w zależności od wielkości jajek, bo może wystarczyć nawet 6 a białka usuwam), dodaję pół szklanki cukru, kilogram mąki pszennej, aromat przeważnie rumowy ale ja dodaję też czasem cytrynowy, który zastąpi skórkę od cytryny. Na koniec dodaję wyrośnięte drożdże i rozpuszczone masło. Ciasto ugniatam na blacie aż zacznie odchodzić od blatu i od rąk. Przy mojej kiepskiej formie rąk, ugniatam około pół godziny bo dobrze ugniecione ciasto to podstawa dobrych puszystych pączków i nigdy w trakcie ugniatania nie dodaję nawet małej krzty mąki bo to powoduje problemy w wyrośnięciem.

Ugniecione ciasto przekładam do lekko(naprawdę bardzo delikatnie) nasmarowanej olejem miski i pozostawiam do wyrośnięcia na około 2 godziny(u mnie teraz rosło tylko godzinę bo włączyłam wszystkie palniki na gazie i przy nich umieściłam miskę). Dobrze wyrośnięte ciasto musi co najmniej potroić swoją objętość. Im bardziej wyrośnie tym lepsze.

Potem biorę po niewielkiej porcji ciasta i rozwałkowuję na grubość około 1 cm i wykrawam szklanką krążki, które układam na blacie lekko oproszonym mąką.
Znów pozostawiam do wyrośnięcia na około pół godziny, przykryte ściereczką.

I na koniec biorę już po kolei jeden wyrośnięty krążek, nakładam to, czym chcę nadziać(ja użyłam wiśni wydrylowanych, są do kupienia w sklepach i dwie wisienki wystarczą na pączka) i sklejam palcami.
I odkładam ponownie na pół godziny do wyrośnięcia.

Rozgrzewam w garnku tłuszcz(używam oleju ale wiadomo, że smaczniejsze pączki są smażone na smalcu). Tłuszcz sprawdzam za pomocą wrzucenia kawałka cista, jak wypłynie w ciągu kilku sekund i od razu się przypiecze to możemy wrzucać pączki. Jak przypieką się z jednej strony to je odwracamy.



 




Wyciągam je na ułożone na talerzu(patrz zdjęcie wyżej) ręczniki papierowe aby tłuszcz ociekł.
Czekam aż ostygną i posypuję cukrem pudrem(zdjęcie poniżej).




I smacznego!

Jeszcze dodam ciekawostki, jakie już wypraktykowałam a w każdym przepisie jest inaczej:

- nie ma różnicy co ostatnie dodamy do rozrabianego ciasta.
Jedni jako ostatnie dodają żółtka wcześniej zmiksowane.
Inni jako ostatnie dodają drożdże a jeszcze inni jako ostanie dodają ciepłe masło(może być margaryna, np. Kasia)
Ważną jest informacją, że pączki lukrowane polewa się lukrem na gorące pączki, cukrem pudrem posypuje się na wychłodzone pączki.
A więc w każdym tym przypadku, pączki będą dobre i takie same.

- nie ma różnicy jak pozastawiamy ciasto do wyrośnięcia, bo sposobów jest kilka.
Podstawą jest aby na początku pozostawić ciasto do wyrośnięcia a potem możemy:
1. Zostawić do wyrośnięcia krążki
2. Zostawić do wrośnięcia już gotowe pączki z nadzieniem.
3. Zostawić krążki do wyrośnięcia a potem też pączki.
4. Są też tacy co wcale nie zostawiają do wyrośnięcia ani krążków ani gotowych pączków, ja tej metody nie polecam bo nie praktykowałam.

- Zawsze lepiej jest dodać drożdże świeże, niż suszone bo przy suszonych jest większe ryzyko, że drożdże nie urosną.

- Co do krążków, możemy ręcznie formować coś jak placuszki, na nie układać nadzienie i formować pączki. Możemy też wycinać krążki szklanką i na nie nakładać nadzienie i zlepiać formując pączki.
Możemy też na jeden krążek nałożyć nadzienie i skleić to drugim krążkiem zlepiając tak, jak zlepia się pierogi a następnie znów szklanką wyrównać
okrągłość pączków(tą metodą, pączki będą przypominały takie jak w sklepie, z jasnym paskiem). Nie polecam tej metody dla amatorów.

- Gdy przy zlepianiu gdzieś nam wyjdzie(przebije się) na wierzch coś czym nadziewamy, to najskuteczniejszym sposobem jest usunięcie mokrej powierzchni ręcznikiem papierowym bo inaczej później gorący tłuszcz będzie pryskał jak po dodaniu wody!!!

- Szum po wrzuceniu pączków na olej, nie będzie się tworzył gdy przed grzaniem dodamy 1- 2 łyżki octu.

No właśnie!
Zapomniałam wcześniej dodać, że do ciasta dodajemy jeszcze 2- 3 łyżki stołowe rumu(to jest najlepsze) lub koniaku, czy wódki, czy też czystego spirytusu aby tłuszcz podczas smażenia nie wsiąkał w pączki. I na to chciałam zwrócić uwagę! Jak nie mamy żadnego z tych trzech alkoholi to możemy dodać ocet(to sposób jeszcze po babciach).

- Nadziewać możemy też marmoladą, dżemem, czekoladą, toffi, budyniem, itd. A te bardziej płynne konsystencje, możemy dodać gdy pączki są już usmażone, szprycując je strzykawką.
Strzykawkę można zakupić w aptece bez żadnych problemów, ja kupiłam wczoraj bo chciałam kilka zrobić z czeladką. Kosztowała chyba 3, 50 zł.


Z wiśniami tak wyglądały w środku:



Z pączkami jest tak, że dużo pisania i tłumaczenia a roboty na góra dwie godziny.
Smacznego życzy Wam Izunia Hybrydka


piątek, 9 maja 2014

Jak zrobić domowy twaróg?




Domowy twaróg zna chyba każdy kto miał styczność ze wsią jaka kiedyś była.

Podam własny przepis.

Mleko(tyle ile chcemy, z litra mleka wychodzi około 350- 400 g)

Wlej mleko do garnka.

Po kilku godzinach zbierz śmietanę bo od niej kwaśne mleko szybciej się psuje.

Pozostaw w cieple pod przykryciem ściereczki na 3 dni aż się zsiądzie.

NIE MIESZAJ MLEKA I NIE PRZELEWAJ DO INNEGO GARNKA!

Potem podgrzewaj na najmniejszym ogniu jaki masz, ja wlewam do garnka z podwójnym dnem i jeszcze podstawiam patelnię i w ten sposób

ustawiam na gazie na najmniejszym płomieniu. Ważne aby dochodziło jak najwolniej bo im wolniej, tym twaróg będzie bardziej puszysty.

Gotowanie to jest proces wrzenia sera.

Dobrze zrobiony ser, będzie pływał w żółtawej serwatce, która po nim zostaje. Nie rozbijaj sera i sprawdzaj temperaturę, nie może przekroczyć 50%C

Na koniec wyłącz gaz i pozostaw ser w tej serwatce, ponownie nakrywając ściereczką aż do całkowitego ostygnięcia.

Po czym ser przełóż na sitko a pod sitko podstaw miskę aby serwatka w nim pozostała.

Dobrze odcedzony ser, wstaw na kilka godzin do lodówki przykrywając pokrywką i niczym nie naciskając.



Swoją świeżość gdy będziemy trzymali w lodówce, utrzyma nawet do 10 dni, smacznego!

Serdecznie pozdrawiam
Izunia 


piątek, 2 maja 2014

Zęby psa

Witajcie Blogowicze!


Do dziś nie wiedziałam, że psy mają mleczne zęby :lol:

I dla takich nierozgarniętych jak ja, podaję artykuł. Po tym jak dziś w nocy Bestia- Heron wypluł mi na rękę swego zęba.
Wpierw myślałam, że to tak coś gdzieś urwał ale odłożyłam na szafkę nocną i postanowiłam z rana sprawdzić co to jest.
Ku memu zdumieniu, stwierdziłam, że to ząb! <lachyy>

Ząb Bestii- Herona:








 Usiadłam przy komputerze, włączyłam i zaczęłam szukanie informacji z tym związanych.
Okazało się, że pies ma 28 zębów mlecznych i 42 stałych. :)

Tu więcej z sieci:

Pies ma 28 zębów mlecznych. Wypadają one u psów w wieku 4-6 miesięcy, ustępując miejsca zębom stałym. Wypadanie zębów mlecznych jest spowodowane rozwojem i wzrostem zębów stałych, które uciskając na okolicę wywołują niszczenie naczyń krwionośnych oraz postępującą resorpcje korzenia zębów mlecznych. Po rozpuszczeniu soli wapniowych i pozostałych części miękkich następuje zanik korzenia, a resztka zęba mlecznego zwisa wolno na brzegu dziąsła i następnie wypada wyparta przez ząb stały. Zęby mleczne są martwe na długo przed wypadnięciem.

Pies ma 42 zęby stałe. W szczęce górnej znajduje się 20, a w dolnej 22 zęby.

Izunia- Hybrydka

Kleszcze- jak chronić się przed epiedmią?

Witam Blogowiczów!


Od kilku lat mamy epidemię kleszczy, jak się przed nią chronić, zaraz opiszę.

Te zdjęcie niech będzie przestrogą przed tym, co może spotkać zaniedbanego psa:



Branże farmaceutyczne przedstawiają nam bardzo szeroki asortyment zwalczający kleszcze u psów.
Każdy wybiera według tego co jego zdaniem najskuteczniej pomaga w walce z kleszczami.
Przedstawię Wam mój punkt widzenia. :)

Po pierwsze, najskuteczniejszą metodą w zwalczaniu kleszczy jest stałe przeglądanie swoich pupili.
Nie ma potrzeby aby z każdym kleszczem biec do weterynarza. Możemy usunąć sami za pomocą pęsety lub
pęsety specjalistycznej do tego celu, polecam Care Plus Tick-Out - Szczypce do usuwania kleszczy.
Można zakupić za 18 zł pod tym adresem:

http://www.tropiker.pl/care-plus-tick-out---szczypce-do-usuwania-kleszczy,235,767,produkt.html

Pamiętajmy, że kleszcza chwytamy bardzo stabilnie i okręcamy w odwrotnym kierunku niż ruch wskazówek zegara a następnie ciągniemy!
To jest bardzo ważne, inaczej kleszcza nie wyciągniemy w całości lub też kleszcz zdąży zatruć organizm czworonoga boreliozą 

 
W tym opisie jest podane aby kleszcza poruszyć lekko w prawo i lewo, jednakże ta metoda jest dla zaawansowanych specjalistów!
Polecam więc "starą" metodę, z którą nikt nie powinien mieć problemów, czyli okręcanie w odwrotną stronę niż ruch wskazówek zegara.

Specjalne chwytaki pozwalają na „czyste” usunięcie kleszcza, ponieważ mocno go przytrzymują, minimalizując jednocześnie ryzyko
 uszkodzenia kleszcza. Chwytaki mają wgłębienie umożliwiające usunięcie młodych kleszczy będących w fazie rozwoju.

Zestaw zawiera dodatkowo instrukcje oraz dwie alkoholowe chusteczki służące do dezynfekcji rany po usunięciu kleszcza.

 Sposób użycia:

    Usuń kleszcza możliwie jak najszybciej (przed upływem 8 godzin), im dłużej kleszcz pozostanie na skórze tym większe ryzyko zakażenia.
    W celu usunięcie użyj szczypiec do kleszczy Tick-Out.
    Kleszcz musi zostać usunięty w całości.
    Po zabiegu miejsce ugryzienia należy odkazić alkoholem.


W celu szybkiego sprawdzenia czy kleszcz jest nosicielem boreliozy, należy wykonać Care Plus Tick-Test wykrywający
obecność boreliozy w ciele kleszcza.

Taki test można zakupić za 49 zł. Cena nie wygórowana jeśli chodzi o życie naszego pupila.
Tu znajdziesz ten test:

http://www.tropiker.pl/care-plus-tick-test---test-na-borelioze,237,767,produkt.html?cp=1

Czego nie wolno robić?
Nie używaj przed usunięciem kleszcza alkoholu lub innego środka w celu jego odurzenia. Nie pozwól także, aby kleszcz
doznał szoku w inny sposób, na przykład nie przykładaj do niego palącego się papierosa. Może to spowodować jego niepożądane reakcje.
Nie przecinaj i nie urywaj kleszcza.

    Chwyć szczypce do usuwania kleszczy między kciukiem, a palcem środkowym i naciśnij palcem
wskazującym na tylny element szczypiec - otworzy się chwytak.
    Ostrożnie nałóż chwytak na kleszcza i następnie zamknij chwytak.
    Przekręć zaciśniętego kleszcza lekko w lewo i lekko w prawo, przez co zostanie on częściowo
 poluzowany i następnie wyciągnij go pionowo kilkoma ostrożnymi pociągnięciami. Odkaź miejsce
ugryzienia i zapisz  w kalendarzu datę ugryzienia.


Zalety:

    chwytaki zaprojektowane do bezpiecznego usuwania kleszczy
    dwie chusteczki alkoholowe

Niektórzy na kleszcze stosują obroże, moim zdaniem jest mało skuteczna gdyż wystarczy, że pies wyjdzie na podwórko w czasie
deszczu lub będzie wykąpany i w tym czasie, obroża już nie nadaje się do użycia. Często Ci co używali obroży, twierdzą, że
śmierdzi i skręca się... jakby tego nie rozumieć...
Moim zdaniem zależy jaka to jest obroża ale z racji tego, że nie popieram tej metody to i nie będę podawała tych, co są
 uważane za lepsze gatunkowo.

Następny sposób to kropelki, które aplikuje się wysoko na grzbiecie psa, tak aby nie miał możliwości ich zlizywania.
Jedna ampułka wystarcza na miesiąc czasu, po miesiącu należy znów zastosować.

Osobiście polecam krople pod nazwą 
FLEVOX- proszę jednak zwrócić szczególną uwagę na masę
 ciała psa bo im większy pies, tym potrzebuje większą dawkę leku.

Zwróćcie też uwagę na gęstość sierści, gdyż pies im bardziej kudłaty, tym preparat może okazać się mniej skuteczny.

Zdaję sobie sprawę z tego, że będą sprzeciwy co do kropli czy innych stosowanych metod, jednakże ja to stosuję od lat i dlatego polecam.
Stosowałam na Herze a teraz to samo robię na Bestii- Heronie. :)
Są też głosy, że najlepszym rozwiązaniem jest stosowanie obroży i kropli- NIE POLECAM
Nie polecam z tego powodu, gdyż jest takie powiedzie: Co za dużo to niezdrowo. :)

Już same użycie kropli, "miarkuje" nas do pogłaskania pieska bo ma naniesione krople a co powiemy gdy będzie dodatkowo miał obrożę od kleszczy?
No i najważniejsze! Należy sobie zdać sprawę z tego, jaki dyskomfort będzie miał piesek.


Środek Flevox działa także na inne pasożyty, choćby takie jak pchły.
Pchły to druga z kolei zaraza, która gnębi nasze zwierzaki.
Pamiętajmy o tym aby odkażać legowiska zwierzaka gdyż to jest najczęstsze miejsce gdzie w ciepełku, pod przykryciem
 milutkiego, psiego futerka, tworzy się milionowa wylęgarnia krwiopijców!
Zwalczymy je stosując odkażanie zagrożonych miejsc(legowisko psa, meble tapicerowane i inne miejsca gdzie wypoczywa nasz pupil) środkiem
owadobójczym jak też częstym i dokładnym odkurzaniem.

ODNOŚNIE SAMYCH KLESZCZY, JAK SIĘ "UTRZYMUJĄ" NA ŻYWICIELU I O CZYM NAJCZĘŚCIEJ ZAPOMINAMY.

Kleszcze będące na zwierzęciu przed leczeniem mogą nie zostać zabite w ciągu pierwszych 48h po podaniu produktu, lecz
 mogą zginąć w przeciągu tygodnia.
Zaleca się usuwanie kleszczy będących na zwierzęciu w momencie podawania leku.
 

Lek NIE ZAPOBIEGA wczepianiu się kleszczy!

Jeśli zwierzę było leczone przed narażeniem na kleszcze, to większość kleszczy zginie w przeciągu 48h inwazji.
 Zwykle następuje to przed żerowaniem, co zmniejsza ale nie wyklucza przenoszenia chorób. Zabite kleszcze często
odpadają same ze zwierzęcia, lecz wszelkie pozostałe kleszcze można usunąć poprzez pesetę czy szczypce.

KROPLE:
Należy unikać kąpieli i wchodzenia do wody psa w czasie stosowania środków zapobiegawczych od kleszczy.
Nie należy także dotykać miejsc, gdzie zostało zastosowane leczenie w co najmniej najbliższej dobie(podawane są dane, że do chwili
wyschnięcia preparatu, lecz uważam, że przy ciepłej pogodzie to stosunkowo za krótki okres).
Szczególną ostrożność, należy zastosować w obszarze oczu i pyska(jamy ustnej). W razie dostania się leku do oka zwierzęcia, przemyj
 dużą ilością ciepłej i czystej wody. W razie dostania się preparatu do jamy ustnej, zalecana jest wizyta u weterynarza
wraz z opakowaniem zastosowanym przy naszym pupilu.
O siebie także zadbajmy i umyjmy dokładnie ręce ciepłą wodą z mydłem gdy lek już podaliśmy. :)

Mam nadzieję, że ten poradnik okaże się Wam pomocny.

Potwierdzam, wypraktykowałem na własnej sierści. 



Autor: Hybryda- Izabela

Zakazana archeologia???


 Witam!
Wyobraźcie sobie, że jedziecie pierwszy raz w życiu na wycieczkę, gdzieś w dalekie i nieznane krainy. Napotykacie tam piękne nowe budowle nigdzie wcześniej nie widziane. Co zrobicie na pierwszym miejscu? Zdjęcie, prawda? Ów doktorek potrafił znaleźć kogoś kto zrobił mu zdjęcie z ludzką czaszką ale z czaszką, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, to już nikt mu zdjęcia nie zrobił... och jaka szkoda... och jaka szkoda, że nie dałam się nabrać na tę bajkę.
Takie i wiele innych pułapek, oferuje nam archeologia, robią nas w balona i szokują swoimi odkryciami.


Pozdrawiam Was

Izunia Hybrydka